środa, 3 stycznia 2018

Co czytałam w listopadzie i grudniu

Do wyzwania "52 przeczytane książki w roku" podchodzę co roku, już od kilku lat. Zwykle czytam ich 45-50, jednak dopiero w tym roku udało się "klepnąć" te 52 tytuły. To trochę niedokładne, bo w tym roku przeczytałam kilka takich książek, które były jak 3, ale też zdarzyło się trochę takich ok 250-stronicowych, które zaliczam do krótkich.

Nie przeczytałam nic ani po angielsku, ani po włosku, co uważam za porażkę. Byłam przekonana, że podczas ciąży się tym zajmę, ale głowę miałam już wypełnioną czymś innym. Paradoksalnie, najwięcej przeczytałam, odkąd urodziło mi się dziecko. Mam świadomość, że długo taki rok się nie powtórzy, więc napawam się małym sukcesem :)




Bawi mnie to liczenie, lubię cyferki i statystyki, lubię wiedzieć, ile razy w miesiącu ćwiczyłam, ile czytałam, co obejrzałam. Tak już mam. Jednocześnie czytam ZAWSZE z ogromną przyjemnością. Nie wyobrażam sobie, że ktoś nie lubi czytać książek, serio. Po prostu w to nie wierzę. W moim domu zawsze dużo się czytało, mamy zresztą bibliotekę (skromnie, ale 1500 tytułów mama tam ukulała, do tego naszych pewnie z 300-400). Oboje z Michałem dużo czytamy, książki są u nas od zawsze i wszędzie.

Dużo ułatwił czytnik w tym roku, przy dziecku to niezbędnik dla mola książkowego! Nie muszę się ograniczać do lekkich książek. Mam na myśli naprawdę lekkie, bo przy karmieniu grube tomiszcza były bardzo niewygodne.

W przyszłym roku chciałabym przeczytać minimum 52 książki, w tym 5 po angielsku i 3 po włosku. Mogą być krótkie, mogą to być bajki lub harlequiny, nieważne - muszę wrócić na poważnie do czytania w innych językach, bo szalenie to lubię!

Poniżej uzupełnienie tego, co przeczytałam w listopadzie i grudniu:


Kolejno: "Genialna przyjaciółka", "Historia pewnego nazwiska", "Historia ucieczki", "Historia zaginionej dziewczynki" i "Córka" Eleny Ferrante.

Kocham Włochy i wszystko co włoskie od 20 lat, jednak nie sądziłam, że Ferrante mnie aż tak wciągnie. Fantastyczna opowieść dwóch dziewczynkach, które wraz z kolejnymi książkami cyklu dojrzewają. Było mi gorąco, czytając o upale w Neapolu! Świetnie napisane, polecam serdecznie całą serię!



"Był sobie chłopczyk" Ewy Winnickiej

Wstrząsający reportaż o zabójstwie 2-letniego chłopca. Szczególnie bolesny, bo mam kilkumiesięczne dziecko w domu. Ale napisany rewelacyjnie, choć to jedna z tych książek, do których się nie wróci.


"Szczęście pachnące wanilią" Magdaleny Witkiewicz

Stracony czas.


"Siła strachu" Alistair. MacLean

Cały MacLean, czyli dość szybka akcja, dobrze się czyta. Klasyka, jeśli chodzi o tego autora.


"Czarna dalia" Jamesa Elroya

Doskonały kryminał noir. Lata 60te, Los Angeles, brutalne morderstwo. Bardzo polecam.


"Jak zawsze" Z. Miłoszewski

Bardzo mnie Miłoszewski zaskoczył. Bo okazało się, że nie tylko kryminały potrafi pisać. Komedie romantyczne również, ale choć sporo się tu uśmiechałam pod nosem, to jednak dość depresyjny wydźwięk miała. Nie pomińcie jej, jeśli spodobała Wam się trylogia o Szackim.


 "Złote wrota" A. MacLean

Oj, chyba jedna z moich ulubionych MacLeana!



"W imię dziecka" Ian McEwan

Ta krótka powieść zawiera w sobie potężny ładunek emocjonalny. McEwan chyba nie zawodzi, a tu nawet mnie zaskoczył - to, jak dotąd, najlepsza rzecz, jaką czytałam z jego książek. Została mi "Pokuta".




"Tajemnicza historia w Styles" Agathy Christie

Postanowiłam przeczytać wszystko od początku, po kolei, z przerwami, oczywiście, by nie przedawkować. To pierwsza książka Christie, polecam.


 "Tajemniczy przeciwnik" Agathy Christie

jw. + Troszkę infantylna, ale i tak się dobrze bawiłam podczas czytania.


"Cygan to cygan" Lidii Ostałowskiej

Dobrze napisany reportaż. Ale nie porwał mnie szczególnie.


"Ania" M. Drzewicki i G. Kubicki

Nigdy nie byłam fanką filmów, ani seriali, w których grała. Nie byłam jej fanką. Ale lubiłam tę wariatkę. Bardzo mną poruszyła jej śmierć, trudno mi się zawsze pogodzić, że tak młodzi ludzie umierają. Wiem, banalne, nic nie poradzę. Ta biografia to właściwie taka laurka.


 "Cukier, cichy zabójca. Jak pozbyć się uzależnienia od największej trucizny naszych czasów." R. Jacoby i R. Baldelomar

Nie przekonuje mnie dieta tłuszczowa i wysokobiałkowa, namawianie do jedzenia pokarmów pochodzenia zwierzęcego (jestem wege ponad 3 lata), zamiast cukru. Przekonuje mnie, że jemy go za dużo, ale pisanie, że frytki to trucizna...Eeee