Do śniadania czytałam najlepszy magazyn na świecie. "O, zobacz, może dziś?", no i proszę.
Bardzo chciałam użyć w końcu topinamburu, ale jakoś na niego nie mogę trafić... Zastąpiłam go korzeniem pietruszki.
Obrałam i pokroiłam w cieniutkie talarki ziemniaki i korzeń pietruszki (w ilościach 6 średnich i 2 średnie).
Łososia (ok 300g) umyłam, osuszyłam i pokroiłam na kilka kawałków.
W misce rozkruszyłam 75 g gorgonzoli, dolałam szklankę śmietanki 30% (trudno, raz to nie zawsze), sól i pieprz i zamieszałam.
W drugiej misce miałam ubite w moździerzu: orzechy laskowe (ok 20 sztuk), po pęczku koperku i natki pietruszki, 3 łyżki oliwy i 5 łyżek bułki tartej. Mój moździerz tego wszystkiego nie pomieścił, więc na raty robiłam :)
W naczyniu żaroodpornym ułożyłam na dnie część ziemniaków, na nich kawałki ryby. Następnie korzeń pietruszki, znowu ziemniaki. Wszystko polałam sosem śmietanowo-serowym, a na to posypkę orzechowo-ziołową. Piekłam niecałe 50 minut w 190st.
Została 1/3 na jutro, do czego ugotujemy jakąś kaszę, więc zrobił się niespodziewanie obiad na 2 dni.
Pyszne, co podkreślaliśmy wielokrotnie podczas jedzenia.
Przyjemności w nadchodzącym tygodniu!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz podchodzę do komentarza, bo w tamtym napisałam głupoty, jakoś skupiłam się na tym białym korzeniu pietruszki i na ewentualnym poszukiwaniu czegoś w jego zastępstwie, zapominając, że to ty go zastąpiłaś topinamburem bardzo tu popularnym. Wypróbuję przepis bez ryby, chodzi mi o męża, który nic z tych rzeczy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńno nie miałam topinamburu, to dałam korzeń pietruszki i wyszło super, ale sprawdzi się też seler moim zdaniem.
OdpowiedzUsuńŁososia nie zje? A jak to pasuje, oh my!