czwartek, 26 czerwca 2014

Same pyszności: Pad Thai i Baba Ganoush

Och, tyle dobrych rzeczy ostatnio... A czasu coraz mniej.
Odkopujemy się ze smutków, braku czasu i wracamy do Was, wracamy do ludzi. 
Już czas.

baba ganoush

Tydzień temu wpadli Natalia z Marcinem, przynieśli tradycyjnie wino, a poza tym baba ganoush i pieczywo. Przymierzałam się do tej pasty z pieczonych bakłażanów, z dodatkiem tahini i czosnku. I granat na wierzchu...! Pycha! Wyjadaliśmy pieczywem, popijaliśmy winem, kompotem z rabarbaru i agrestu i dużo rozmawialiśmy. 
O sporcie, ale to pomińmy ;)

A dzień później wybraliśmy się do Ruiny. Mieliśmy iść imieninowo na Pad Thai *(24.05 miałam, to pokazuje, jak u nas z czasem...), ale z nieba spadł J, który zaproponował właśnie patataja. Odjechałam. Naprawdę. PYSZNE. Dużo lepsze niż w Berlinie. 
Aż strach pomyśleć, jak smakuje w Tajlandii, aj!

Pad Thai
 




W pracy sezon, więc...czasu coraz mniej, heh.
O Wrocławiu napiszę wkrótce, obiecuję. Musimy wywołać zdjęcia ;)

Będę wkrótce. Uciekam poczytać i spać. Cieszmy się truskawkami, bo już końcówka!

Pa!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz