Muszę mieć dużo siły, żeby za nim nadążyć.
Jest naprawdę bardzo aktywny i ruchliwy i tylko czekamy, co będzie, gdy wstanie
i ruszy przed siebie... Nie chcę być mamą, która nie ma siły, która jest stale
zmęczona, która narzeka na swoje ruchliwe dziecko. Chcę mu towarzyszyć,
dotrzymywać kroku. Dlatego gdy tylko skończył 3 miesiące i dostałam zielone
światło od ginekologa oraz fizjoterapeuty, wróciłam do aktywności*. Wszystko
powoli, niezbyt regularnie, ale się ruszam. Wszystko zależy od tego, czy
przespaliśmy noc, czy ząbkowanie zaczyna się już w dzień, czy mam siłę na
cokolwiek poza zrobieniem obiadu i milionem czynności w związku z
macierzyństwem.
Pilates i zdrowy kręgosłup dwa
razy w tygodniu ratują trochę statystyki, a ja mam wychodne wieczorami na
godzinkę zajęć. To nie żadne pitu pitu, ale porządny wycisk w grupie
3-osobowej.
Do tego joga w domu, staram się
choć 2-3 razy w tygodniu na 15-20 minut wskoczyć na matę. To naprawdę ratuje
dzień, choćby był bardzo do dupy. Staram się jogę praktykować, gdy on śpi, żeby
się przyłożyć. No i traktuję to jako chwilę dla siebie, zależy mi na skupieniu,
relaksie, na długiej i porządnej savasanie. Póki nie raczkuje i ma regularne,
choć krótkie drzemki, jest to możliwe. Ale zanim go ukołyszę, musze rozłożyć
matę i wszystko przygotować. Organizacja i logistyka to podstawa. Teraz to wiem
bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej.
Czasem ćwiczę też jakiś Skalpel
z Chodakowską, ale to „czasem” oznacza, że udało mi się na razie kilka razy po
25 minut. Chwilowo nie ma opcji, żeby wytrwać całą 1h ciurkiem, głównie ze
względu na Janka, który jednak wymaga uwagi, ale już coraz dłużej bawi się sam.
Wciąż żyjemy w 2-godzinnym systemie. Karmię co 2h, potem on ma 1h aktywności,
następnie usypiam go ok 10 minut i śpi 20-40 minut. I tak w kółko. W nocy
dłużej.
Jak widać, do prawdziwych treningów jeszcze daleko, ale cieszę się z każdych 15 minut aktywności fizycznej. Bo to wcale nie jest takie proste przy dziecku, choć trudno mi było w to uwierzyć, zanim urodziłam. To znaczy, nie wierzyłam, że będę aż tak zaabsorbowana.
*również dlatego, że przeszkadzają mi 4
kg, które zostały z ciążowych 14.
Janek śliczny chłopczyk DDDDDD, macierzyństwo uczy pokory i własne potrzeby schodzą na dalszy plan, ale dobrze zadbać o własną przestrzeń i nie zaniedbywać rozwoju osobistego, szczęśliwa i świadoma matka może dać maleństwu więcej i zapewnić szczęśliwe dzieciństwo, dobrze jeśli udaje się zachować wszystko w równowadze, wiek niemowlęcy szybko przemija, młodym rodzicom bycie w kołowrotku spraw związanych z opieką nad niemowlakiem może wydawać się monotonne i obciążające, ale nie ma co żałować sił i czasu inwestowanych w szczęśliwy rozwój dziecka.Jestem przekonana,że Janek ma kochających i mądrych rodziców. Serdeczności.
OdpowiedzUsuń:*
Usuń