Ciężki tydzień za mną, jak przewidywałam. Nie tylko w odniesieniu do możliwości treningowych, z naprawdę różnych powodów. Myślcie czasem o mnie, bardzo potrzebuję dobrych ludzi wokół. Szczególnie teraz.
W poniedziałek nie wyrobiłam się na żadne interesujące mnie zajęcia i zrobiłam "swój" trening:
PONIEDZIAŁEK:
Bieżnia - 2,2 km w 20 minut (tylko marsz, raczej spokojny)
Wioślarz - 10 minut, przepłynęłam ponad 2 km
Deska - 3x30 sekund
Brzuszki - 3x 30
Rolowanie i długie rozciąganie
WTOREK:
Zdrowy Kręgosłup - znowu było dużo stabilizacji, co mi się bardzo przydaje. Ale muszę przyznać, że po tych konkretnych zajęciach triceps mocno czułam jeszcze w piątek, co wcześniej mi się nie zdarzyło. Cóż, instruktor się postarał i ja nie odpuszczałam, chociaż miałam momenty, w których już już miałam opuścić ręce i wtedy na szczęście zmienialiśmy pozycję ;)
Po zajęciach przejechałam jeszcze 10 km w 22 minuty na rowerku.
NIEDZIELA:
Bieżnia - 2 km w 18 minut (tylko marsz, raczej spokojny)
Wioślarz - OK 5 minut, przepłynęłam ponad 1 KM
Deska - 3x30 sekund
Brzuszki - 3x 30
Rolowanie i długie rozciąganie
Krótki, bo jedynie godzinny trening, chyba nawet niespełna, ale tydzień miałam intensywny, wcale nie pod kątem sportu, jak widać powyżej.
Sporo stresu mam, sporo, naprawdę cierpię z powodu bólu kręgosłupa i właściwie nic mnie tak nie odpręża, jak trening w Pure.
A w międzyczasie, nie wiem, kiedy nawet dokładnie, kolejna porcja tłuszczu z pleców i cycków zniknęła i o kolejne oczko musiałam przesunąć zapięcie w staniku. Mała rzecz, a cieszy ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz