Za dużo sportu? Michał mówi, że to może być przyczyna moich problemów z wstawaniem ostatnio. Nie słyszę budzika! Rozumiem, jeśli taka sytuacja zdarzy się raz, drugi, ale nie każdego dnia przez tydzień! Zrzucałam to na przesilenie, zmianę pory roku itd... No ale zaczęłam mieć te problemy równocześnie z powrotem do treningów. I nie mam tak, że brak siły, by się podnieść rano, po prostu smacznie, mocno śpię.
Budzik przesypiam. Od kilku dni jest lepiej. Myślę jednak, że stres robi swoje również.
Przypomina mi o tym ból kręgosłupa, każdego dnia.
W tym tygodniu, głównie z powodu nawału pracy, nie dotarłam na żadne zajęcia grupowe w Pure. Po prostu nie dało się wyjść o przyzwoitej porze. Wszystko w tym tygodniu to była "samotność długodystansowca" ;) To i tak cud, że przy tak intensywnym tygodniu (pomijając poniedziałek), udało się zrealizować 4 treningi.
PONIEDZIAŁEK:
Bieżnia - 3 km w 30 minut (tylko marsz, raczej spokojny)
Wioślarz - 10 minut
Deska - 3x30 sekund
Brzuszki - 3x 20
Squat - 3x 10 z kettlebell 6kg
Rolowanie (auć!) i długie rozciąganie
W środę ćwiczyłam 45 minut jogę w domu i bardzo dobrze mi to zrobiło. W Decathlonie pojawiły się paski do jogi, które bardzo ułatwiają większość pozycji (Bo większość jest dla mnie wciąż niedostępna... Chociaż... czy tak powinnam mówić? Nie niedostępna, nie nieosiągalna, tylko wykonuję je na miarę swoich możliwości, ale pasek ułatwia, bo przedłuża trochę rękę, nie zaokrąglam dzięki temu pleców tam, gdzie powinny być proste itd).
PIĄTEK:
Rower - 9km w 21 minut
Wioślarz - 5min, 1 km "przepłynęłam"
Deska - 3x30 sekund
Coreboard - 3x 10 skręt
Rozciąganie
Pisałam już wczoraj, jak bardzo lubię ćwiczyć w piątek wieczorem. Prawie tak samo, jak raniutko, tuż po otwarciu klubu o 6:30. Bardzo specyficzny klimat ;)
SOBOTA:
Bieżnia 2 km w 20 minut
Wioślarz - 5km, 1km "przepłynięty"
Deska - 3x 30 sekund
Rozciągania
No wczoraj to było dość krótko, przyznaję, bo chyba 45 minut (zwykle mam 55-70 minut, gdy sama ćwiczę), ale dlatego, że miałam trochę głowę zaprzątniętą, niestety nadchodzącym dniem. Mimo pozytywnego nastawienia, wiedziałam, że pół dnia spędzę na samotnym zdzieraniu tapet w mieszkaniu babci. Dlatego nie przesadzałam z wiosłowaniem, bo wiedziałam, ze ręce dostaną za swoje tego dnia. Nie pomyliłam się.
Nadchodzący tydzień może być trudny treningowo, niestety.
Budzik przesypiam. Od kilku dni jest lepiej. Myślę jednak, że stres robi swoje również.
Przypomina mi o tym ból kręgosłupa, każdego dnia.
W tym tygodniu, głównie z powodu nawału pracy, nie dotarłam na żadne zajęcia grupowe w Pure. Po prostu nie dało się wyjść o przyzwoitej porze. Wszystko w tym tygodniu to była "samotność długodystansowca" ;) To i tak cud, że przy tak intensywnym tygodniu (pomijając poniedziałek), udało się zrealizować 4 treningi.
PONIEDZIAŁEK:
Bieżnia - 3 km w 30 minut (tylko marsz, raczej spokojny)
Wioślarz - 10 minut
Deska - 3x30 sekund
Brzuszki - 3x 20
Squat - 3x 10 z kettlebell 6kg
Rolowanie (auć!) i długie rozciąganie
W środę ćwiczyłam 45 minut jogę w domu i bardzo dobrze mi to zrobiło. W Decathlonie pojawiły się paski do jogi, które bardzo ułatwiają większość pozycji (Bo większość jest dla mnie wciąż niedostępna... Chociaż... czy tak powinnam mówić? Nie niedostępna, nie nieosiągalna, tylko wykonuję je na miarę swoich możliwości, ale pasek ułatwia, bo przedłuża trochę rękę, nie zaokrąglam dzięki temu pleców tam, gdzie powinny być proste itd).
PIĄTEK:
Rower - 9km w 21 minut
Wioślarz - 5min, 1 km "przepłynęłam"
Deska - 3x30 sekund
Coreboard - 3x 10 skręt
Rozciąganie
Pisałam już wczoraj, jak bardzo lubię ćwiczyć w piątek wieczorem. Prawie tak samo, jak raniutko, tuż po otwarciu klubu o 6:30. Bardzo specyficzny klimat ;)
SOBOTA:
Bieżnia 2 km w 20 minut
Wioślarz - 5km, 1km "przepłynięty"
Deska - 3x 30 sekund
Rozciągania
No wczoraj to było dość krótko, przyznaję, bo chyba 45 minut (zwykle mam 55-70 minut, gdy sama ćwiczę), ale dlatego, że miałam trochę głowę zaprzątniętą, niestety nadchodzącym dniem. Mimo pozytywnego nastawienia, wiedziałam, że pół dnia spędzę na samotnym zdzieraniu tapet w mieszkaniu babci. Dlatego nie przesadzałam z wiosłowaniem, bo wiedziałam, ze ręce dostaną za swoje tego dnia. Nie pomyliłam się.
Nadchodzący tydzień może być trudny treningowo, niestety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz