niedziela, 7 lutego 2016

Krem z pieczonych buraków leczy. Oby!

Tydzień temu świętowałam z Michałem mój życiowy rekord zimowy. Trzy miesiące bez chorowania. Ostatnio przeziębienie chwyciło mnie w październiku, zatem cały listopad, grudzień oraz styczeń byłam zdrowa. Nie powaliły mnie zmiany pogody, kaszlący współpasażerowie w tramwajach, a ciężarna koleżanka z pracy. I tylko dlatego jej wybaczę, że spodziewa się dzieciątka :)

Krem z pieczonych buraków i warzyw


W czwartek mnie ścięło popołudniu, ale zdążyłam wrzucić do piekarnika 4 spore buraki na godzinkę z hakiem, by zmiękły w 180stopniach. Na maśle w dużym garnku podsmażyłam pokrojone w grubą kostkę: korzeń pietruszki, ćwierć selera, jabłko, dużego ziemniaka, 2 marchewki, 2 ząbki czosnku, łyżeczkę soli. Dorzuciłam ostudzone i pokrojone buraki, przemieszałam, wlałam 2,5l wody, dodałam kilka kostek zamrożonego bulionu warzywnego. Pogotowałam to ok 30 minut, a po przestygnięciu zblendowałam. Doprawiłam solą, pieprzem, przed podaniem dodałam koperek/pietruszkę i trochę soku z cytryny. Michał dorzucił ugotowane na twardo jajko. Zupa jest obłędna, na pewno będę ją powtarzać. Asi dziękuję za inspirację!

W piątek nie było w pracy najgorzej, ale czułam wyraźne osłabienie, drapanie w gardle i ból głowy od kataru towarzyszył całą dobę. Sobota minęła błyskawicznie, bo ją przespałam, właściwie od piątku 19:00. Miałam jutro pozałatwiać kilka spraw, odbierając zaległy urlop, a tymczasem poranek spędzę w przychodni lekarza rodzinnego.

Ratuję się zupami, herbatą z miodem i imbirem i wielopakami chusteczek higienicznych. Towarzyszą mi koty i książki. Patrzę przez okno i płaczę niemal, widząc słońce i +8stopni, wiosna w lutym, a ja leżę w łóżku, cudownie... Koty są szczęśliwe, bo nie tylko nie wychodzę, spędzając z nimi czas, ale i promienie słońca, już tego wiosennego, łapią przy każdej możliwej okazji. Poniżej Joker ze swoim przyjacielem, Panem Szczurem.




Czuję, że ponownie odpływam, więc zamykam komputer i zasypiam. A gdy się obudzę, zjem ramen. Nasz pierwszy ramen, gotujący się już 6-ta godzinę! No jeśli on mnie nie uleczy, to już naprawdę nie wiem, co!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz