piątek, 16 października 2015

Il tempo che se ne va

Tak od piątku spędzam czas:




Na zmianę czytam książki, przerabiam włoskie artykuły, ćwiczenia, duolingo, nowe słówka. Ta jesień jest spod znaku włoskiego, indeed. Ale również baaardzo dużo śpię. Antybiotyk mnie zupełnie powalił, o czym pisałam ostatnio. Myślałam, że ten lek na wyrost trochę, ale wciąż mnie bardzo boli gardło rano i wieczorem, i sporo leżę, nie mając siły na wiele więcej. Wczoraj miałam zryw; już myślałam, że po chorobie, a dziś znowu w łóżku.

W związku z tym też mam sporo przemyśleń. Zdecydowanie muszę popracować nad organizacją mojego wolnego czasu. To niemożliwe, by było go tak mało. Jakieś tipy macie?

Po raz milionowy obiecuję sobie, że po powrocie do pracy będziemy chodzić spać maks 23:30, ale to absolutny maks maksów jest. Powinno to wyeliminować 30-50minutowe drzemki, które rozwalają nam całkowicie wieczór. Bo po przebudzeniu, zanim się zbierzemy, ogarniemy, wypijemy kawę i ruszymy na treningi, robi się bardzo późna godzina.

Gdzieś mi spieprzają 2h każdego dnia. Boję się powiedzieć/napisać głośno, że w internecie, na niczym. Głośno myślę, co zrobiłabym w  tym czasie. Powiedzmy, że z tych dwóch godzin 30 minut poświęciłabym na książkę, a 30 na włoski. Godzina na NIC w internecie powinna wystarczyć? Jestem realistką, wiem, że nie wykorzystam w pełni wolnego czasu, bo i po co? Przecież musimy się też zatrzymać, pobyć razem, nie robić nic, wyłączając komputer. Ale gdzieś ta jedna godzina mi jeszcze ucieka. Znajdę ją, obiecuję sobie.

Bo jestem przerażona tym, że mamy już październik, a tak naprawdę za chwilę listopad. To niesamowite i straszne jednocześnie. Tak wielu rzeczy nie udało mi się w tym roku zrobić... 

I widzicie, znowu wchodzę w ten ton: nie udało mi się, nie zrobiłam itd. Zamiast: zostało 2,5 miesiąca, coś z tego jeszcze wykorzystam. I jeszcze: co udało mi się w tym roku zrobić, bo udało się i to sporo. Tylko ja wciąż myślę o tym, czego nie zrobiłam, co spieprzyłam.
O, a może by tak? W drugą stronę. Co dobrego było w tym roku u mnie, co osiągnęłam? Spróbuję, niech to będzie wyzwanie na najbliższe 2 tygodnie!





Nie rosnąć i nie chodzić spać
Przyzwoitości w twarz się śmiać
Przyjaciół nigdy nie bać się
I z romansów tylko miłość znać
Wierzyć, że można zmienić świat
Nie czuć, jak szybko mija czas
"Żyć nie umierać" słów poznać sens
Nim na opak całkiem zmienią się




6 komentarzy:

  1. nie skupiaj się na tym, co nie wyszło

    skup się na swoich sukcesach i to na nich buduj dalszą siebie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      to moje zadanie na najbliższe tygodnie. Zamierzam przekuć to w nawyk,który pozostanie na zawsze.

      Dziękuję!

      Usuń
  2. Sama mnie niedawno motywowalaś mówiąc, że to tylko wymówki, że nie ma się czasu :D Haha mam cię! Nie ma co się pogrążyć, tylko trzeba zacząć działać. A to, że mówisz sobie "coś spieprzyłam, czegoś nie zrobiłam..." - to Ci tylko powinno dawać kopa do zmieniania tego stanu :) ogarniesz to co chcesz, ja w to wierzę, bo jesteś ambitna dziewczyna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      oj, mam kopa motywacyjnego, ogromnego!
      dzięki, Doris! Bo widzisz... Majce też trzeba przypominać o tym czasem... ;*

      Usuń
  3. " il tempo SE NE VA ,
    e non ti senti piu bambina...
    E intanto tempo SE NE VA
    tra i sogni e la preocupazioni"
    nie wiem, czy to zamierzone przez Ciebie odwołanie się do słów włoskiej piosenki, czy tylko ja tak skojarzyłam, bardzo lubię tę piosenkę śpiewaną przez Adriano, niedawno dowiedziałam się, że słowa napisał Toto Cotugno. Odwołując się do słów piosenki, na Twoje tu rozważania egzystencjalne, znajduję odpowiedzieć... czas leci , wśród marzeń i zmartwień ". Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń