niedziela, 20 marca 2016

Luty kulturalnie


W tym miesiącu z dużą obsuwą, ale opóźnienie mam ostatnio na wszystko i postanowiłam się tym nie przejmować. Poniżej podsumowanie kulturalne lutego. W ubiegłym miesiącu było biednie, ale... te podsumowania miały mnie właśnie motywować, by robić więcej, więc uwierzcie, że w marcu byłam/jestem bardzo zmotywowana.

KSIĄŻKI


Arthur i George, Juliana Barnesa
Fascynująca opowieść znajomości autora przygód Sherlocka Holmesa, czyli Arthura Conan Doyle'a z George'em Edaljim, który został niesłusznie posądzony o ohydne okaleczenia zwierząt i spędził w więzieniu 3 lata. Tak łatwo manipulować pewnymi faktami, gdy tylko zachodzi potrzeba znalezienia kozła ofiarnego...
Trudno uwierzyć, że to na faktach, nie mogłam się pogodzić z kilkoma rzeczami, wiara w wirujące stoliki bardzo mi nie pasowała do Doyle'a... Ale to tylko kolejny przykład na to, że idealizujemy trochę swoich ulubionych autorów.
Odrobinę za długa (600str), ale może po prostu mnie nudziły niemal wszelkie sprawy, związane ze spirytyzmem.

Polecam, bardzo.





Opowiadania petersburskie, Mikołaja Gogola
Dwa krótkie opowiadania. Niezwykle przejmujące, smutne. Były ze mną kilka dni po przeczytaniu. To moje pierwsze spotkanie z Gogolem i już wiem, że nie ostatnie.



Sztuka jedzenia po francusku. O gotowaniu i miłości w Paryżu, Ann Mah
Podzielona na regiony Francji, opowieść o kilku latach spędzonych we Francji, którą autorka, fascynowała się od dzieciństwa.
Sporo kulinarnych ciekawostek, już nawet zrobiłam naleśniki z mąki gryczanej, które okazały się fantastyczne.
Przyjemnie się czyta. Nie byłam jeszcze w Paryżu, a kusi mnie bez końca. Przed wyjazdem na pewno sięgnę po tę opowieść ponownie.




FILMY/KINO


Dzika droga, (2014)
Umiera jej matka, odchodzi od niej mąż. Dochodzą różne problemy z dragami i ogólnym nieogarnięciem swojego życia. Postanawia przejść samotnie szlak, który liczy 1000 mil.
Doskonała Reese Witherspoon. Scenariusz napisał Nick Hornby, którego znacie być może z książki "Wierność stereo", jednej z najzabawniejszych lektur mojej późnej nastoletniości. Teraz wróciłam do "High fidelity" w oryginale i jest równie zabawnie. 
"Dzika droga" jest oparta na faktach.





Rybka zwana Wandą, (1988)
To jeden z filmów, które oglądaliśmy w telewizji jednym okiem, gdy rodzice się nimi zachwycali. My wtedy niewiele z tego rozumieliśmy. Postanowiliśmy więc sobie odświeżyć. Bawiłam się doskonale! Jamie Lee Curtis nie zawodzi, do tego John Clesse, no i fantastyczny wątek włoski. :)



Filmowo nie było w lutym, przyznaję. Oglądamy też kolejny sezon "Mad Mana", ale nie obejrzeliśmy do końca, więc opowiem o tym w kwietniu. Zaszywam się ostatnio w domu z książkami, magazynami, radiem. Pod kocem, z wielkim kubkiem herbaty, w której pływają goździki, skórka pomarańczy, imbir, miód. Myślałam, że tak będzie tylko w lutym, jednak marzec nie odbiega pod tym względem od poprzedniego miesiąca.




niedziela, 13 marca 2016

Poczucie niewykorzystanej szansy

Och, jakże intensywnie było w ostatnich dniach! Dwa dni spędziłam w Danii, służbowo, pozdrowiłam Kopenhagę, którą niestety tylko na lotnisku zwiedziłam, a pozostałą część kraju w aucie i u klientów, od których wkrótce będę otrzymywała zamówienia. Ale spodobał mi się ten maleńki kraj. Ludzie są bardzo spokojni, wyluzowani, uśmiechnięci.

Ucieszyłam się, że z moim angielskim nie jest tak źle i jednocześnie wróciło uczucie, że gdybym to kiedyś przypilnowała... Damn! Jedyna rzecz, którą w życiu potrafię, do której mam talent, to nauka języków obcych. Przychodzi mi to naprawdę z dużą łatwością. Powinnam śmigać po angielsku i po włosku na poziomie bardzo zaawansowanym, ale zatrzymałam się na upper intermediate w którymś momencie. Żałuję cholernie, ale nic to, trzeba iść dalej. Wyciągnęłam jedną z kilku książek po angielsku, które w domu mamy (więcej jest tych po włosku zdecydowanie), znalazłam na nowo w tym przyjemność. I ukojenie. Tak dużo, tak nieprzyjemnych rzeczy się dzieje teraz w moim życiu, że muszę szukać nowych bodźców, by przeżyć. Nie tylko siłownia i joga pozwolą mi przetrwać. 

Wybaczcie, że jest mnie mniej. Więcej czytam, sporo ćwiczę, szukam, odkrywam. Jednocześnie mam w ostatnich tygodniach poczucie, że niewiele mam Wam już do zaoferowania, że nudzę i nie zaskakuję Was niczym. Stąd też milczenie.

Ugotowałam dziś 2 szklanki fasoli "piękny Jaś". Z jednej zrobię wegański smalec wg Jadłonomii, który gości u nas 2 razy w miesiącu. Wersja z suszoną śliwką jest moją ulubioną. Kiszone ogórki już czekają, są idealnym uzupełnieniem, koniecznie spróbujcie. Z drugiej szklanki fasoli zrobię jakąś ciepła kolację, chyba we wtorek. Podsmażę na maśle, dodam szałwii, skórki z cytryny, może kilka brukselek, ugotowanych kilka minut na parze?

Miłego tygodnia!





My fingertips are holding onto the
cracks in our foundations,
and I know that I should let go,
but I can't.
And everytime we fight I know it's not right,
everytime that you're upset and I smile
I know I should forget, but I can't.