niedziela, 5 czerwca 2016

Rzodkiewki!

Mamy całkiem duży balkon, jak na blokowe możliwości, więc grzechem byłoby go nie zagospodarować. Staram się każdego roku, odkąd tu mieszkamy. To niesamowite, ile radości daje zerwana poziomka, którą doglądało się od początku, albo rzodkiewki, które od nasion były otoczone nasza troską. I co tu dużo mówić, zawsze mi się wydaje, że to niemożliwe, żebym miała na balkonie te wszystkie cuda.

Wysiałam je kilka tygodni temu, nie wierząc, że może to być aż tak proste. Zrobiłam rozsadę, choć teraz wiem, że to niepotrzebne w ich przypadku. Zaglądałam codziennie, nie mogąc się doczekać pierwszych liścieni. A gdy już się pokazały, obserwowałam codzienny rozwój.

Potrzebują około 40 dni od momentu wysiewu do jedzenia. Cieszę się, jak dziecko, a Michał poczuł się, jak u babci w dzieciństwie, gdzie sam wyciągał rzodkiewki z ziemi.




Zjadłam dziś pierwsze tegoroczne poziomki z balkonu, no i pierwsze, wspomniane już, rzodkiewki. Cudownie słodkie na początku i ostre na końcu. Natychmiast wysiałam do skrzynki kolejną partię rzodkiewek, do towarzystwa wrzuciłam im rukolę. Powinny się polubić.

I przesadziłam bazylię, która wzeszła w rozsadzie, do 4 doniczek. Jest też jarmuż, będą pomidory, będzie kolendra oraz inne smakowitości. Zdjęcia soon, bądźcie czujni.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz