sobota, 23 listopada 2013

Money money money

Jest dużo lepiej, wciąż kaszlę, ale mniej i wyraźniej odkaszluję, tzn pozbywam się ;)

Tymczasem my biegamy po ikeach i innych miejscach, wciąż niezdecydowani co do kuchni. Miała być czerwona, miała być biała, stanęło na szarej lub beżowej. Lakierowana, z połyskiem. Żaden z tych dwóch ostatnich kolorów mi się na początku nie podobał, 
ale spojrzałam na nie z innej perspektywy w zestawieniu z różnymi dodatkami. Dzieje się. Jestem już zmęczona, ale... pozytywnie. Tylko... dlaczego to tyle kosztuje? 
Wiem, że to na lata, wiem. Ale dużo i tak, no kurde. Dostaliśmy pierwszą wycenę naszej naprawdę małej kuchni - 15 tys. Wprowadziliśmy poprawki (w międzyczasie zmieniliśmy koncepcję, więc nawet nie samą ceną zmiany były podyktowane) i stanęło na 7,5, 
ale w tej cenie mamy kuchnię z Ikei ze sprzętem AGD - tę, którą wybraliśmy. 
I pewnie na Ikei stanie, co podejrzewaliśmy od początku. Nie umiem inaczej - wciąż myślę, gdzie możemy pojechać za tę kasę, serio. Wygląda jednak na to, że w najbliższych kilku latach nigdzie nie pojedziemy, jeśli mowa o takich wakacjach 2-tygodniowych. 
Będziemy pewnie robić kilkudniowe wypady i tyle. Zawsze coś! W zamian za to będę miała gdzie gotować przez najbliższych kilkanaście lat.

Tymczasem wciąż mieszkamy w dużym pokoju i kuchni. Przytulnie nam, dużo czasu razem, koty szczęśliwe, ale o tym jutro... ;)

Myślę, co na jutrzejszy obiad i pizza wydaje się najlepszym pomysłem. A w poniedziałek może dyniowe gnocchi? Mam dwie dyńki i nie zawaham się ich użyć! A planuję jeszcze nawet dokupić. Spieszmy się kochać dynie, wkrótce odejdą...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz