poniedziałek, 11 listopada 2013

Alla nostra casa

Początek pakowania
Sporo tego zgromadziliśmy. Dopóki się nie wyprowadzasz, nie wyobrażasz sobie nawet, jak dużo. Ale właściwie gdy się wyprowadzaliśmy do Poznania prawie 4 lata temu, 
nie mieliśmy nic - nawet talerzy, no nic. A mieszkanie, które wynajmowaliśmy, było zupełnie puste. Więc logicznym jest, że trochę wszystkiego musieliśmy zgromadzić. 
Książki ale przeklinałam, ha! Kto to wszystko nakupował?! ;)

Pierwszy dzień był dziwny - czułam się, jak na wakacjach, zastanawiając się np. gdzie mogą być małe łyżeczki. Potem było coraz lepiej, ale jako właściciele poczuliśmy 
się dopiero po kilku dniach, gdy jechaliśmy stąd do pracy. Po kilku dniach też odgruzowaliśmy się z kartonów tzw niepotrzebnych, które wynieśliśmy do piwnicy 
(na szczęście mamy sporą, prawie 8 m kw), ale i tak jest średnio, bo mamy trzy pokoje, a mieszkamy ze wszystkimi klunkrami w jednym. Drugi pokój jest remontowany, 
a trzeci będzie później. Karton na kartonie. 
Ale nie narzekajmy ;)

Ciężki tydzień za mną, bo choć szczęśliwy - w końcu na swoim! - to bardzo cierpiałam 
z powodu astmy i alergii. Kurz jest moim wrogiem, największym. Do tego jesień (pleśnie). No i początek remontu. To wszystko spowodowało, że budziłam się kilka razy w nocy 
z powodu duszności i kaszlu. A odetchnąć mogłam jedynie w pracy. I wspomóc mogłam Michała tylko na początku, przy ściąganiu tapety i kleju. Gdy potem zeskrobywał farbę 
i zaczęło pylić i się kurzyć, musiałam już wyjść. Przestawił drzwi, pozatykał je od spodu 
z dwóch stron wilgotną szmatą i po 2 dniach przestałam się dusić. Już wiemy, ze na czas gipsowania będę musiała się wyprowadzić do babci na 2-3 dni. Inaczej po prostu nie dam rady. Ale na malowanie wrócę i mam nadzieję, że chociaż to będę mogła zrobić. 
Bo niefajnie jest nie uczestniczyć w remoncie swojego mieszkania.

Jesteśmy zasypani magazynami wnętrzarskimi, wybieramy wciąż podłogi, kolor ścian. Na kuchnię jesteśmy prawie zdecydowani, ale chyba poczekamy na nią kilka miesięcy, niestety. Z utęsknieniem czekam na szafę, w tym tygodniu ktoś przyjedzie, wymierzy, poda termin wykonania. Wspomagamy się komodą i Ikeą, która proponuje ciekawe rozwiązania na przechowywanie ubrań i pościeli, gdy czekasz na szafę lub jesteś na walizkach. ;) Swoją drogą, jak dobrze mieć Ikeę pod nosem, naprawdę!

Mamy w końcu internet, powoli się ogarniam, więc nie zostawię Was już na tak długo. ;)


Nasze klucze ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz