poniedziałek, 6 stycznia 2014

Pizza Margherita - idealna na weekendowy obiad

Palec coraz lepszy, więc i ja lepsza, bo samodzielniejsza.
Wróciłam do ruchu, którego mi potwornie brakowało, przybyło kilka kilogramów, 
ale najbardziej wkurza, ze taka sflaczała jestem, taka bez ruchu właśnie.
...Dobra, tak naprawdę głównym powodem jest to, że się dziś zważyłam i zmierzyłam. Jest tak jak rok temu. A było całkiem fajnie w czerwcu. Wszystko jest oczywiście konsekwencją najpierw kontuzji, a  potem chorób i wypadków typu palec, 
ale już dość tego.

Ponownie więc robię 3 razy w tygodniu pilates, ale ten, z youtuba. Dorzucałam trochę squatów i innych ćwiczeń na rozruch jakiś czas, ostatnio nawet miałam krótki marszobieg, ale szybko wróciłam z powodu bólu piszczeli.
A wczoraj najpierw kilka ćwiczeń z jogi, potem Turbo z Chodakowską (jak dobrze 
się zmęczyć, że aż pot i łzy i w końcu poczułam ból mięśni - żyję!), ale nie mogę całego, więc oszczędzałam się, a dlaczego, o tym za jakiś czas. Także zrobiłam 70% Turbo, następnie wspomnianą sesję pilatesu (polecam, bardzo przyjemny filmik) 
i długie rozciąganie. Piękna godzina mi wyszła ćwiczeń.
Kilkukilometrowego spaceru z Michałem już nie doliczam, bo powoli staje się niemal codzienną tradycją.
Dziś dla przykładu spędziliśmy całą godzinę w lesie, było cudownie: 
słonecznie, bezwietrznie.
 

Czy należy mi się pizza? ;)

PIZZA MARGHERITA (wychodzą nam dwie mniejsze z tego przepisu) wg Adamczewskiego

50g drożdży
płaska łyżeczka cukru
niepełna szklanka letniej wody
4 szklanki mąki

Połączyć drożdże, cukier, wodę, dodać łyżkę mąki. Wymieszać i odstawić na około 30 minut do wyrośnięcia.

Następnie dodać pozostałą mąkę i wyrabiać ciasto około 15 minut - do chwili, 
gdy ciasto będzie się odklejało od naszych rąk. Gdyby było za twarde, możecie dodać trochę ciepłej wody (prawie zawsze to robimy).
Wyrobione, posypcie odrobiną mąki i odstawcie na 2 godziny.
Gdy już wyrośnie, możecie podzielić na 2 części i jeśli nie robicie od razu pizzy, zawinąć w folię i włożyć do lodówki nawet na kilka godzin.

Adamczewski następnie mówi wyraźnie o tym, by nie wałkować ciasta, ale my to zawsze robimy ;)

Nasz sos jest bardzo prosty i niemal zawsze taki sam: puszka pomidorów + pół szklanki domowego przecieru (kto nie ma, może użyć passaty), ugotować z 1-2 ząbkami czosnku, doprawić solą, pieprzem, oregano i bazylią .

Smarujemy pizzę sosem, układamy plastry mozzarelli, skrapiamy oliwą z oliwek 
i do pieca na 15-20 minut w temperaturze 220-200 stopni. I jest!
Po wyjęciu z pieca posypaliśmy ja rukolą.

Miłego tygodnia!

Ps. Dzisiaj mój debiut jeśli chodzi o bułki. Zmieliłam orkisz na mąkę i działam, 
trzymajcie kciuki!

4 komentarze:

  1. 3mam kciuki za powrót i oby motywacja Cie nie opuszczała. Ja też wracam na fitnesowe tory. Sflaczała skóra? wiem o czym piszesz moim problemem są nogi masakraa skóraa!

    OdpowiedzUsuń
  2. skóra sflaczała? miałam na myśli mięśnie. jak kilka dni nic nie robię, to się tak czuję ;)
    poćwiczone i dziś, czuję się bosko! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ten filmik z pilates, i ta pami, świetne, czuję się zmobilizowana bo ostatnio zero chęci a jeszcze przed swietami ćwiczyłam regularnie od pół roku. coś nie mogę wrócić do regularnych ćwiczeń!

    OdpowiedzUsuń
  4. mobilizacja trwa? wkrótce wrzucę inne linki, z których korzystam ;)

    OdpowiedzUsuń