środa, 18 marca 2015

SKS*


Mama była chora w styczniu zdaje się i wciąż kaszle od tego stycznia. Wybrała się 2 tygodnie temu do lekarza rodzinnego, który od razu jej powiedział, że to astma. 
Już w sobotę kaszlałam, doszedł lekki katar, zasugerowałam się zaostrzeniem astmy u mamy, no i tym, że nie bolało mnie gardło, które ZAWSZE boli przy infekcjach, no u mnie to po prostu taka zasada.

Z niedzieli na poniedziałek nie spałam, tak się dusiłam. Dziwiłam się, że bolą mnie mięśnie pod łopatkami, bo w piątek miałam trening rowerowy tylko, nie robiłam żadnych pompek ani drążków ani desek... Wzięłam urlop, żeby dostać się do pulmonologa, bo mocniejszych leków pewnie potrzebuję.

Tego dnia żaden pulmonolog nie przyjmował, a ja zaczęłam żałować, że nie pojechałam od razu na pogotowie. Kolejna bezsenna noc była przede mną.
We wtorek rano ponownie stawiłam się w przychodni, pani doktor osłuchała mnie i zapytała, czy pracuję czy studiuję. Jeszcze nie wiedziałam, po co...

"Oskrzela i płuca czyste", ja jej na to, że niemożliwe, przecież się duszę.
A ona zapisuje w karcie "Przy infekcji, zaostrzenie astmy..", ja na to "Jakiej infekcji, pani doktor, przecież jestem zdrowa, nie boli mnie gardło!".

"Ma pani grypę"

"Przecież ja nie choruję na grypę"

"Mięśnie pani nie bolą?

"Bolą, ale to od treningu i od kaszlu"

...
Wypisała l-4 i kazała się wygrzewać w łóżku.

Mam pierwszy raz w życiu grypę, uwierzycie? Nie wspominam już, że to trzecie chorowanie w tym roku...

Piękna pasta jajeczna z kurkumą i ze szczypiorkiem wyhodowanym na parapecie, miała być do pracy. A jem ją w łóżku. Cóż, też dobrze.
Śpię, jem, słucham, czytam. Kolejność nie jest przypadkowa. Sia zawsze koi, najbardziej lubię ją sprzed kilku lat właśnie...




...i nawet ręce mnie wciąż bolą od tego roweru! :)










*SKS - Starość, kurwa, starość



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz