niedziela, 5 lipca 2015

Meteo Zemsta

Tydzień temu ledwie 15st, dziś 35. Tydzień temu była Agata z Warszawy. I gdzie tu sprawiedliwość, hm?

W sobotę było pięknie, idealnie na grill urodzinowy Agi Gabor, ale późnym wieczorem się rozpadało... Wracaliśmy spod poznańskiej miejscowości późnym wieczorem, przygarnęliśmy turystkę - Agatę na noc i ...zaczęliśmy sobie dogadzać już na wejściu.
Rano posililiśmy się dyniowymi pankejkami, dobrą kawą i ruszyliśmy na drugie śniadanie i drugą kawę.

Zdecydowaliśmy się wszyscy na ramen



"Ten tofurnik dobrze brzmi" ;)

Sweet Grass




Zaczęliśmy od Placu Wolności. Była końcówka Malta Festiwal, więc liczyliśmy na coś dobrego. Trafiliśmy na Sweet Grass, która za 6zł dała nam porcję wegańskiego ramenu, z bobem, fasolką szparagową i grillowanym bakłażanem. Pyszne, a dodatkowo też rozgrzewające, bo naprawdę byliśmy zmarznięci.
Za 4zł wzięłam sobie mały pasztecik z białej fasoli, a później również kawał ciasta kokosowo-agrestowego, który zjadłyśmy z Agatą na pół.


Ramen wegański od Sweet Grass.


A później kawa, tym razem drip. Nie zachwycił mnie, ale fajne, nowe doświadczenie, a przede wszystkim przyjemne miejsce - Stragan. Trochę się tam ugrzaliśmy i poszliśmy na wystawę "Let's dance" do Starego Browaru. Prawie zawsze można coś ciekawego zobaczyć w Art Stations Foundation, tym razem bez zachwytów, ale z ostatniej sali nie chciało się wychodzić, ze względu na muzykę. Gdybyście byli w pobliżu, to jednak zajrzyjcie, wejście za free.

Po wystawie zaburczało znowu w brzuszkach i ruszyliśmy na obiad do Zemsty. Na rozgrzewkę zupa z czerwonej soczewicy na mleczku kokosowym. 7,00/porcja. Bardzo, bardzo dobra. Na drugie pieczone kotlety, z puree i sosem pomidorowym, też 7,00/porcja, ale już dość średnie. Są nierówni, ale dość tani, dlatego i tak będę polecać i odwiedzać. Michał wziął hummus klasyczny, jako dodatki były warzywa i chleb. Odrobinę zbyt gęsty, no ale... 7,00/porcja.

Dołączyli do nas Aga i Gabor, też się skusili na zupę, a później odprowadzili Agatę na dworzec.

Lubię, jak przyjeżdża Agata. Do niej jeździć też lubię, choć to już ma miejsce duuuużo rzadziej. Należy ona do ścisłej czołówki osób najbardziej inspirujących mnie do działania, szukania, czytania, rozwoju, sportu, jedzenia, do wszystkiego. Po prostu dzięki niej bardziej się chce. 



Wspominam o Zemście, bo jeszcze przez tydzień pilnujemy kotów naszych drogich Liminów, a mieszkają w pobliżu Zemsty właśnie, a skoro jest tak gorąco, to ja dzisiaj zastrajkowałam z gotowaniem. I w owej Zemście akurat był chłodnik z botwinki, przepyszny! A na drugie kotlet sojowy, surówa i pieczone ziemniaczki. Obiad dla dwóch osób + lemoniada wyniosła nas 30zł. To tak, gdyby ktoś się wahał. 
I można zjeść na zewnątrz, czyli w bramie, czyli jest chłodniej i przyjemniej.

Nie wiem, co jutro, póki co ratujemy się wodą smakową (do 2-litrowego dzbanka wrzucam garść rozmarynu z parapetu i kilka plasterków cytryny. Wstawiam do lodówki na kilka godzin, najlepiej na noc i gotowe), arbuzem i lodami w nieprzyzwoitych ilościach. Jest gorąco, jest upalnie, jest cudownie. Niech to lato tak trwa!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz