niedziela, 10 kwietnia 2016

Ech

Naprawdę minął tydzień? Przespałam go. Serio. No dobrze, dobrze, nie będę dla siebie taka surowa, w pracy byłam 10h prawie każdego dnia. Ale to nie dlatego przespałam cały tydzień. Było cudownie, aż do piątkowego poranka. Właściwie wciąż jest, tylko... Wciąż się zastanawiam, jakimi wariatami musimy być, skoro przy tragedii, jaka nam się przydarzyła, szukamy pozytywów i po ich znalezieniu mamy łzy szczęścia w oczach. Bo się udało. Potem się zepsuło, no ale udało się, chociaż na chwilę, więc się liczy, prawda? To pozwala wierzyć, że znowu się uda. W końcu.

Wróciłam więc na siłownię, osuszyłam łzy z policzków i wracam do żywych. Przygotowałam pomidorówkę, m.in. z pomidorów w słoiku, które latem zawekowała. Zapakuję ja sobie na jutro do pracy, do słoika, rzecz jasna. Dodam zielonej soczewicy. I będę się uśmiechać. That's the plan.

Przypomniałam sobie dzisiaj o Weezerze. Mieli kilka fantastycznych utworów, ale ten chyba był najpopularniejszy. I dobrze robi. Teledysk też. Michał wybrał też miły film na dziś. Może będzie miły tydzień? Zadbamy o to. Wierzę w to bardzo mocno.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz