niedziela, 3 kwietnia 2016

Zielono mi

Oj, wiosna przyszła, a z nią, na co liczę, koniec przesilenia. Śpię i śpię w ostatnich 3 tygodniach. Michał niewiele ze mnie ma, ja nawet niewiele mam z samej siebie. Na siłce, jak już obudzę się z popołudniowej drzemki, ziewam okrutnie. Zdarzyło mi się nawet kilka wieczorów, podczas których NIC nie przeczytałam do snu. Tak. To może w jakiś sposób tłumaczyć fakt, że i w internecie bywam rzadziej. Nie mam siły pisać, serio. Do tego mam migrenę drugi dzień, więc najchętniej żywiłabym się lodami.

Koty oba marcują, mimo sterylizacji, więc to już najwyższy czas powiedzieć STOP przesileniu.
Ze względu też na nagły wzrost temperatury od wczoraj, jutro będę miała przyjemność wrócić do rowerowej drogi do pracy. I aż przebieram nogami z tego powodu!




Mamy oboje głód zielonego, rzeżucha kolejna już na wykończeniu, po niej będę siać od razu kolejną. A tymczasem rano ukręciłam pastę z ugotowanej czerwonej soczewicy i suszonych pomidorów. Doprawiłam solą, pieprzem, oregano, tymiankiem, kuminem. Dodałam 2 łyżki uprażonego słonecznika, ząbek czosnku i już. I mam pastę do bułeczek na 3 dni :) No, pewnie na 2, bo Michał pewnie też trochę zje.
Pastą posmarowałam chleb, a na to wrzuciłam awokado, odrobinę posoliłam, polałam 3 kroplami oliwy, posypałam szczypiorkiem i od razu mi było lepiej. Lubię weekendowe śniadania.

A teraz mam bułeczkowy debiut, za godzinę okaże się, czy udany. Trzymajcie kciuki. 


Przyjemności w kolejnym tygodniu!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz