niedziela, 11 maja 2014

I love sundays

Od rodziców zazwyczaj wracamy w soboty ok 22, dopieszczamy opuszczone na 1 noc koty, oglądamy 1 odcinek serialu (teraz na tapecie Mad Mana mamy), rozmawiamy o 
tym, jak naszym zdaniem czuje się mama w tym tygodniu. 

Wczoraj po Mad Manie Michał "Jeszcze 1 odcinek? Chyba nie, bo już jest 23:00, 
idziemy spać, mhm?". Tak, sobota przed północą, a my wykończeni. Tak już mamy, ale nic nie dzieje się bez powodu: Michał ma bardzo intensywne traithlonowe treningi, a i ja ostatnio nie odpuszczam, choć nieporównywalnie mniej od niego. Jedynie joga 3 razy w tygodniu 
i 3 razy w tygodniu fittnes typu Chodakowska czy podobne. Wciąż nie mogę się zebrać do biegania, bo patrząc na buty biegowe, myślę bez przerwy o tacie.

Na obiad dziś zrobiłam dziś risotto z owocami morza, a do kawy upiekłam idealne ciasto rabarbarowe z cynamonową kruszonką. Lubię niedziele.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz