niedziela, 31 sierpnia 2014

Dżem śliwkowy z kolendrą i limonką



Całe popołudnie pada, trzeba sobie szukać zajmujących rzeczy. Zrobiłam hummus do pracy, pyszny obiad z kaszy bulgur z warzywami i tofu, którego szukałam cały ranek, a potem zabrałam się za dżem. A teraz się napawam, ha!

W zeszłym roku zaczęłam zabawę z zaprawami, stanęło jedynie na dżemie dyniowo- pomarańczowym, którego inspiracją była dla mnie Natalia. Wyszedł super, zostało nam jeszcze kilka słoiczków, w sobotę wieczorem otworzyliśmy jeden z nich. Już wiem, że w tym roku zrobię trochę mniej korzenny. Minimalnie przesadziłam z gałką muszkatołową, cynamonem i imbirem.
Ale czas na inne smaki, prawda? Kilka dni temu zabrałam się za dżem śliwkowy z kolendrą 
i limonką. Przepis znalazłam tu. My naprawdę mało cukru używamy, więc ucieszyłam się, że autorka bloga również. Uznałam, że 200g cukru na 1kg owoców to nie jest dużo. Cóż, dla nas to jednak dużo za dużo. Dżem jest za słodki, ale kolendra i limonkę robią tu dobrą robotę, polecam to połączenie!

 Dlatego kupiłam kolejną porcję śliwek i dziś pobawiłam się ponownie, tym razem mniej słodko. 
Cukru dałam 80g. Znowu za dużo, za rok dam 50-60g, muszę to sobie tylko gdzieś zapisać koniecznie. Pomyśleć, że ludzie dają nawet 0,5 kg cukru na 1kg owoców - dla mnie to niepojęte! Sam owoc jest przecież bardzo słodki...

Dopiero kilka razy robiłam dżem/konfiturę, więc wciąż się uczę. Ostatnio znalazłam patent na sprawdzenie, jaką konsystencję będzie miał dżem. Nazywa się to testem zimnego talerzyka. Wkładamy ów talerzyk do zamrażalnika na kilka minut, następnie nakładamy na niego odrobinę gorącego dżemu. Po chwili już wiemy, jaki będzie dżem, gdy za jakiś czas otworzymy słoik. Ciekawe, czy się sprawdzi... ;)

Trochę zmodyfikowałam, dlatego wrzucam swój:

DŻEM ŚLIWKOWY Z KOLENDRĄ I LIMONKĄ

1kg śliwek (okrągłych, dojrzałych)
80 g cukru (to nienormalnie mało, ostrzegam)
4 łyżki posiekanej kolendry
skórka otarta z 1 limonki

Pozbywamy się pestek z umytych śliwek i zasypujemy cukrem, mieszamy, zostawiamy na ok 20-30 minut.
Po tym czasie gotujemy na średnim ogniu ok 30 minut, a potem na malutkim.
Sprawdzamy co jakiś czas, mieszamy co jakiś czas ;) Około 15 minut przed końcem dodajemy skórkę z limonki i kolendrę.


Potem już tylko pasteryzujemy. Ja robię tak: przekładam gorący dżem do suchych słoiczków, zakręcam, wkładam do szerokiego garnka tak, by się nie dotykały. Wlewam wodę do połowy wysokości słoiczków i zagotowuję. Od momentu zagotowania, trzymam na ogniu 10-15 minut, zostawiam na kilka godzin słoiki w garnku, a następnie osuszone chowam do szafek lub do piwnicy.
Zakładam, że zjemy te dżemy jeszcze w tym roku, więc uważam, że dłuższa pasteryzacja nie ma sensu. Co prawda to samo mówiłam rok temu, a teraz jemy jeszcze dżem dyniowy, ale nic się nie zepsuło ;)

A teraz zamykam oczy i wyobrażam sobie, jak w zimnym listopadzie wyciągam słoiczek mojego dżemu i dodaję 3 łyżki do porannej owsianki...




4 komentarze:

  1. WIesz, wszystko zalezy od slodyczy samych owocow i w tym konkretnym wypadku - gatunku sliwek i pory, w jakiej je zrywamy.
    Moje byly wczesne i te 200 g to bylo absolutne minimum...
    Ciesze sie, ze Ci posmakowalo :-)

    Pozdrawiam serdecznie
    Anna

    OdpowiedzUsuń
  2. przepyszny, już zjedliśmy 2 słoiki, a miały być na zimę! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. super przepis.....tylko za późno przeczytałam bo nie ma już śliwek...ehhhh

    OdpowiedzUsuń