czwartek, 26 lutego 2015

Fink





Wciąż pokoncertowo. Na mnie wywarł doskonałe wrażenie. Uwielbiam to jego mruczenie i takie niby-od niechcenia śpiewania. Uwielbiam. Pomógł w tym tygodniu, niedziela była wypełniona po brzegi, bo mieliśmy spotkanie w gronie najbliższych przyjaciół rodziców z okazji rocznicy śmierci taty. Jakoś to z mamą przetrwałyśmy. 
Tatę Fink by znudził, no i śmiałby się z tych jego czapek i łańcuchów ;)

... Ale kibicowałby mi tata bardzo w pompkach, które robił często i dużo. A dziś ja zrobiłam po treningu 7. I to już jest wyzwanie, żarty się skończyły. 

Moja pakernia nie gra Finka, ale mam go w głowie wciąż, to wystarczy.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz