niedziela, 21 czerwca 2015

Najdłuższy dzień roku spędzić w łóżku.


Do 14 wypiłam 1,5l krupniku...

Można i tak, choć nie polecam. Od rana leżę z gorączką, ogromnym katarem i nieznośnym bólem gardła. Kolejny raz kłaniają się nieprzespane noce (no już nie przesadzam, ale bardzo rzadko śpię 6h, naprawdę, a to trochę mało przy dość aktywnym trybie życia), damn. I kolejny raz obiecuję poprawę i od jutra wyłączyć kompa o 22:30, a światło (bo to cholerne czytanie tyle czasu później zabiera! Kto teraz czyta książki?!) maksymalnie o 23:30. 

Już wczoraj miałam katar i ból gardła, ale nie odpuściłam (sic!) spinningu rano, a popołudniu dzielnie dawałam radę, pijąc wino (tak, Majka, gratulujemy) podczas imprezy rodzinnej. I tak się trzymałam, by uniknąć kłopotliwych pytań, a jak tylko weszliśmy do domu, to mnie ścięło na amen.

Dziś była pierwsza Joga Przy Fontannie, do końca sierpnia spotykamy się tam w każdą niedzielę o 9:00. To już kolejny rok w tym miejscu, ale mamy również alternatywę dla śpiochów: Yoga na Malcie w soboty o 13:00 przy kąpielisku nad Maltą będzie również joga, prowadzona przez innych ludzi. Nie wiem tylko, jak chcą rozwiązać problem tłoku w gorące dni, kiedy jest tam naprawdę tłumnie. Ktoś reflektuje na jogę na powietrzu? Atmosfera jest bajeczna, naprawdę warto! Możemy iść potem na wspólne śniadanie czy coś ;)
Tu macie artykuł, dotyczący dzisiejszych zajęć.

A w ogóle to dziś obchodzimy Międzynarodowy Dzień Jogi. Spójrzcie, jak wyglądały zajęcia w Indiach, które prowadził sam premier Narenda Modi:


Zdjęcia z gazeta.pl


Sporo dziś czytam, bo wciąż leżę, więc albo śpię, albo czytam, dzięki czemu Miłoszewski idzie jak burza. Zgodnie z przewidywaniami i opiniami: bardzo wciągająca pozycja.

Tak, w kolejnym tygodniu napiszę kilka zdań o Bieszczadach, obiecuję.



2 komentarze: