poniedziałek, 6 lutego 2017

Babka







Babka, tak na nią mówiliśmy. To zdjęcie Michał nam zrobił 4 lata temu pod Multikinem, Babcia ma na nim 70 (!) lat. Z okazji urodzin za brałam ją na nowego Woody Allena, lubiła. Nie było problemów, że z napisami. Babcia w ogóle nie robiła problemów z niczym. Jadła moje humusy, nie interesowało jej, że ktoś ma taką i owaką orientację seksualną, czy  o innych różnicach nie wspomnę. Nieba by wszystkim przychyliła, dosłownie. Wkurzała ją tylko niesprawiedliwość, bolało cierpienie bliskich, irytowało maksymalnie wszystko, co robi PIS. Kiedy wygrali wybory w 2005 roku, głęboko schowała wszystkie berety moherowe, które tak kochała, ale bała się, że ktoś pomyśli, że na nich głosowała. 

Była pierwszą osobą, do której zadzwoniłam w wieku 18 lat, gdy zrobiłam dready. Z nią w ogóle można było porozmawiać o seksie, o wszystkim. Była bardzo nowoczesną babcią.

Wszyscy ją kochali, nie sposób było inaczej. O Michale mówiła „mój wnuk”, a i on się bardzo do niej przywiązał. Po śmierci mojego ojca jej pomoc była nieoceniona, byliśmy u mamy i u niej w ostatnich 3 latach co 2 tygodnie na weekend, więc kontakt był bardzo częsty. Była bardzo nietypową starszą panią, bo nie tylko względnie zdrową, w świetnej kondycji, ale i nie narzekała, tylko dużo się śmiała; miała ogromny apetyt, czego nie zdradzała jej figura, no i szła spać ok. 23-24, wstawała ok. 9, a i jeszcze popołudniu miała drzemkę 2-godzinną. Podobno starsi ludzie nie mają apetytu i mało śpią…
 
 W piątek wieczorem, gdy przyjechaliśmy, żartowaliśmy z jej rozwlekłych wypowiedzi. Śmiała się tak bardzo, że wycierała sobie łzy. Sekundę później umarła na naszych oczach, bez żadnej zapowiedzi. W pełni śmiechu i szczęścia. Kilka minut przed 22, nie zdążyła na ukochane  „Szkło kontaktowe”.

 Jest nam wszystkim tak cholernie ciężko. Bo to naprawdę była babcia jedna na milion. Cieszę się, że zdążyła obejrzeć mój brzuch, była bardzo szczęśliwa, że będziemy rodzicami. Szkoda, ze nie doczekała tego dzieciątka.

Staram się dużo nie płakać, bo migrena nie odpuszcza, szczególnie od soboty. A od płaczu boli jeszcze bardziej. I podbrzusze też, ale byłam dziś u lekarza, jest wszystko w porządku.

Tak bardzo nam się chce śmiać z planów, które mieliśmy na najbliższe 2-3 lata. Tak jakby nagła śmierć taty 3 lata temu niczego mnie nie nauczyła. Planować to sobie można. Nie ma raczej innego wyjścia i musimy opuścić nasze mieszkanie w Poznaniu i wrócić do mojego domu rodzinnego, do mamy. Ale to nie jest jakiś dramat, mamy z nią super kontakt. Po prostu nie lubię zmian i muszę się przestawić. Damy sobie z tym radę. Mama jest teraz najważniejsza. Trzy lata temu musiałam się szybko pozbierać po śmierci ojca, z którym byłam blisko, dla mamy. Teraz muszę się otrząsnąć po stracie ukochanej babci, z którą byłam bardzo zżyta, bo jestem w ciąży. Chyba nigdy nie będą mogła mieć normalnej żałoby, ale może to lepiej.

Nie traćcie czasu, odwiedzajcie się, rozmawiajcie ze sobą, nie obrażajcie się na siebie. Bądźcie dla siebie dobrze, mówcie o swoich uczuciach - również tych złych. 
Babcia była w świetnej formie psychicznej i fizycznej, biegała z grabiami po ogrodzie. Nikt by nie przypuszczał, że tak szybko nas zostawi. A tata? Raz w życiu słyszałam, jak kaszlał. Biegał maratony, morsował co tydzień, był kulturystą, miał końskie zdrowie. To już druga taka bardzo nagła śmierć w mojej rodzinie. Zaczęliśmy żyć po jego stracie wszyscy, przestaliśmy zajmować się pierdołami. Nie warto.


1 komentarz:

  1. Przytulam Cię Kochana wirtualnie.
    Myślami jestem gdzieś z Tobą między Po a Ka...

    OdpowiedzUsuń