niedziela, 5 października 2014

Chia pudding z gruszką

Chia pudding

Jakiś czas temu kupiliśmy nasiona chia (inaczej to szałwia hiszpańska), na punkcie których świat oszalał w ostatnich 2 latach (Michał twierdzi, że to za sprawą książki "Urodzeni biegacze".). Słusznie, że oszalał, bo są niewiarygodnie zdrowe. 
Znajdziemy w nich kwasy Omega-3, Omega-6, błonnik, witaminy E, B1, wapń, fosfor, magnez, żelazo, wcale niemało białka.

Przepis jest banalny: 2 łyżki nasion zalewasz szklanką mleka i wstawiasz na noc do lodówki. 
Przez ten czas nasiona podwajają swoją objętość. Rano dodajesz owoce i już. Za każdym razem może być inny, zupełnie jak z owsianką. Bajka, co?
Bardzo dobre, tylko następnym razem użyję mleka roślinnego, myślę, ze będzie jeszcze smaczniejsze.

Michał był po treningu, przed którym zjadł banana, więc nie chciałam dawać rozgniecionego banana (bo taki miałam plan), znalazłam konferencję, którą pokroiłam i wrzuciłam do naszego puddingu. 
Już żałuję, że nie robiliśmy tego wcześniej, bo z malinami czy borówkami byłoby doskonałe! Ale tutaj nadadzą się jakiekolwiek owoce, wierzcie. 
Niektórzy słodzą ten pudding miodem lub syropem z agawy (tu weganie), ale moim zdaniem świeży owoc w zupełności wystarczy.  


FYI: jest lepiej, antybiotyk działa. Jest pięknie, słonecznie. Szkoda, że muszę leżeć.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz