niedziela, 7 grudnia 2014

Speedball zostawił ślad na długo...

Kolejny trudny tydzień pod względem treningowym, znowu spowodowane w dużej mierze pracą, ale dodatkowo mieliśmy cudowne spotkania w weekend, więc czasem tak po prostu jest, że coś kosztem czegoś się odbywa... Nie żałuję! :)


PONIEDZIAŁEK:
Bieżnia - 15 minut (tylko marsz)
Orbitrek - 10 min
Wioślarz - 11 minut, przepłynęłam ponad 2 km
Deska - 3x30 sekund
Brzuszki - 3x 20
Rozciąganie

To ewidentnie nie był mój dzień, autentycznie było mi słabo i ciężko na orbitreku, więc stwierdziłam, że lepiej odpuścić, niż zrobić sobie i komuś krzywdę. 

ŚRODA:
Speedball - to był mój pierwszy raz na zajęciach z piłkami lekarskimi (1kg, oczywiście, nic cięższego w moim przypadku nie wchodzi w grę) i już wiem, że będę tam częściej. Prowadzący, u którego byłam już kiedyś na strechingu, należy do tych instruktorów, przed którymi nic się nie ukryje ;) więc nie można dawać z siebie 80%, tylko cały czas 100%. Bardzo, bardzo go lubię. Zajęcia różnorodne, ani chwili się nie nudziłam. Na koniec powiedział "Dziś były ćwiczenia na górę, tydzień temu na dół, czujecie to, prawda?". Hm, uda i pośladki tak mnie piekły, że nie mogłam się ruszyć... A on mówi o górze?! Nazajutrz zrozumiałam... Uczciwie, bez ściemy: ledwo doszłam do szatni. Musiałam nieźle trzymać fason, przechodząc przez główną salę do ćwiczeń. Bolało przy rozbieraniu, bolało przy myciu pod prysznicem, bolało jak wracałam. Nie wiedziałam jeszcze, jak będzie bolało następnego dnia. To było w środę. DZIŚ, w niedzielę, rano czułam bicepsy jeszcze!!! Co ze mną nie tak? Czy naprawdę aż tak długa droga przede mną...?


NIEDZIELA:
Bieżnia - 1,5 km w 15 minut (tylko marsz, raczej spokojny, na rozgrzewkę)
Wioślarz - OK 5 minut, przepłynęłam ponad 1 KM
Deska - 3x30 sekund
Brzuszki - 4x 20
Squat - 3x15 z kettlebell 4kg
Długie rozciąganie
 
Wiecie, ze podczas squatów czułam dziś poślady, po ŚRODOWYM speedballu? To nienormalne...
 
Tak, wiem, największy błąd, jaki popełniłam, to brak aerobów (choćby lekki rowerek, marsz na bieżni czy orbitrek na najlżejszym obciążeniu)  w czwartek lub piątek - wtedy rozruszałabym mięśnie, byłoby lepiej. No i Michał słusznie zwraca uwagę na brak zimnego prysznica, bo nic tak nie pomaga na zakwasy. To niezbędne przy przyspieszeniu regeneracji. Podobno. ... :)
W piątek miałam iść na trening przed pracą, ale okrutnie zaspałam. W sobotę nie miałam jak.

Miałam 3 dni przerwy po speedballu i to był duży błąd, bo dopuszczalne są 2, a 3 to naprawdę za dużo. Miałam dziś bardzo spięte ciało, trudności z rozciąganiem... Walczyłam długo na macie ze sobą, naprawdę.
Obiecuję sobie więcej nie robić takiej przerwy. Tak naprawdę wystarczyłoby wczoraj 30 minut jogi i pewnie nie byłoby dziś takiego dramatu.




2 komentarze:

  1. Zamiast zimnego prysznica, również pomaga zimne piwko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak? :) Michał namawiał, ze pomoże i w ogóle. Wypiłam pół, właśnie w środę. Strach pomyśleć, co by bylo, gdybym nie wypiła. I gdybym się nie rozciągała. ;)

    OdpowiedzUsuń