niedziela, 23 sierpnia 2015

Lubię moje ciało, to w kierunku nadwagi.

Od kilku miesięcy miałam piękne, regularne treningi. Zwiększałam ilość pompek, a teraz zatrzymałam się na 10, ale pracuję nad techniką - chcę schodzić niżej, pogłębiać i pogłębiać, jak również nie garbić się, no i w ogóle mają te pompki wyglądać naprawdę dobrze. 

I tak ćwiczyłam, dokładałam powtórzenia, wydłużałam deski, bieżnię. Wiem, że schudłam, bo co 1-2 miesiące mierzę całe ciało. Spadające spodenki i luźne staniki mówią same za siebie :) A i zauważyłam, że plecy i ramiona się rzeźbią.. No dobrze, żeby być precyzyjnym: zamiast warstwy tłuszczu widać tu kość, tam mięsień. Kolana też wyglądają jak kolana, a nie jak otłuszczony zewnętrznie staw kolanowy. 

W związku z tymi zmianami, jak i pochwałami bliższych i dalszych znajomych ("Widać, że coś robisz", "Podniósł ci się tyłek", "Nogi mniej puchną", "Czy to od tej twojej diety wegetariańskiej?"), postanowiłam zrobić pomiar w moim klubie fitness. Ostatnio robiłam to w listopadzie 2014 i pamiętam tylko: 30% wody ("Jesteś odwodniona"), 33% tłuszczu ("No...na granicy. Widać, że nie siedzisz na kanapie z chipsami, ale mało tych treningów, co?") i jeszcze usłyszałam, że jestem na drodze do nadwagi.

Musielibyście widzieć, z jaką miną podchodziłam do dyżurującego trenera personalnego, którego poprosiłam o zrobienie i krótkie omówienie pomiaru. Wiecie, na penera, co to nie ja. Bo przecież na bank mam tłuszcz poniżej 25% i milion kg mięśni.



Zesztywniałam, autentycznie zesztywniałam.  
Wagą nie mam się przejmować, bo byłam już po 2 posiłkach, poza tym po treningu, więc sporo wody w organizmie i jeszcze kilka innych powodów, więc odjęłam sobie 1kg, ale w ogóle wagę mam generalnie gdzieś. Liczy się centymetr.

28% tkanki tłuszczowej, mięśni 44 kg, wody (i innych płynów) 50% jeśli dobrze zrozumiałam, co jest super wynikiem, bo dbam od jesieni, żeby pić 2l wody dziennie, a w dni treningowe dodaję 0,5-0,7l.
Anyway, jeśli chodzi o tłuszcz i mięśnie, to powiedział, że jestem na granicy. ("Uparliście się?!") Zejdę z tłuszczem w dół, ćwicząc, to i mięśni będzie więcej, więc powinno być tak, jak przystało na osobę, która prowadzi aktywny tryb życia.

Na granicy... Żebyście wiedzieli, o co chodzi. W KIERUNKU NADWAGI. Serio, tak powiedział. 
Zapytał, o cel. Powiedziałam, że chcę schudnąć, ale jednocześnie też wyrzeźbić ciało. Zapytał o treningi, to opowiedziałam: rozgrzewka + 25-35 min aerobów + 20-25 min treningu siłowego + rozciąganie. I od razu powiedział, że błąd tkwi w kolejności. Najpierw siła, potem aeroby, bo przecież to logiczne, że zaczynamy spalać tkankę tłuszczową po 30 minutach aktywności itd itp. "Kurde, no fakt", mówię. 

Załamałam się w pierwszej chwili wynikiem, ale chwilę z nim porozmawiałam i trochę mnie ukierunkował i jednocześnie zmotywował. Kolejnego dnia już zmieniłam treningi. No i z każdego posiłku zaczęłam odejmować 10-15% porcji, bo troszkę jednak jem za dużo, myślę. Obiecuję, że głodna nie będę chodzić.

Po 8 dniach od spotkania z trenerem, po mocnym treningu, waga w szatni pokazała 61,1kg, co oznacza, że pierwszy raz, odkąd jestem z Michałem (ponad 8 lat), ważę mniej od niego. Od lat ja staram się ważyć mniej, a on więcej i czekaliśmy, kiedy nasze wagi "się spotkają". Nie muszę dodawać, że pod prysznicem śpiewałam i tańczyłam, prawda? A po powrocie do domu, rzuciłam od niechcenia "Co robisz, grubasku?" :)
Z przyjemnością pójdę na kolejny pomiar do tego samego trenera za 2-3 tygodnie. 

Spójrzcie na to ciało w kierunku nadwagi.



Ostatecznie zaczęłam lubić swoje ciało, choć tak wiele jest jeszcze do zrobienia. Ale widzę, jak się zmienia, skóra jest napięta i wdzięczna za regularne nawadnianie, ciało jędrniejsze z mniejszą ilością tłuszczu. I jędrne nie dlatego, że piszą, że takie jest, gdy uprawiasz sport - ja czuję tę jędrność i to jest naprawdę miłe! Inaczej sukienki leżą (nie wspominam, że w końcu zaczęłam je nosić), chce mi się zakładać szorty, szukam wciąż mniejszych spodni i lepiej się czuję sama ze sobą. 
Fajnie jest. 

Powalczcie trochę o siebie, polecam.


PS. Jeszcze o wieku metabolicznym. Mam 30 lat, uprawiam regularnie sport. Wiek metaboliczny (czyli wiek, na jaki czuje się mój organizm) nie powinien więc być wyższy niż 15-16 lat. Tymczasem wynik pokazuje 28 lat. I to mnie chyba najbardziej zabolało, bo spodziewałam się, że będzie nastoletni.
Odmłodzę organizm jeszcze przed zimą, taki mam plan.


2 komentarze:

  1. Do tych dobrodziejstw zw ze sportem powinnaś do tego jeszcze dopisać - brak cellulitu bo na bank się zmniejszył!!! tak trzymać, widać, że dobrze Ci z tym!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję :)
    Rzeczywiście się zmniejszył, ale wciąż jest, dlatego..nie śpimy, działamy! :)

    OdpowiedzUsuń