wtorek, 15 października 2013

14. Maraton w Poznaniu

I oczywiście wróciłam do lekarza. I oczywiście mam zwolnienie, do środy włącznie, 
więc ponad tydzień leżenia. Jak ja mogłam sobie wyobrażać, że w czwartek/piątek pobiegam? Nie wiem. Ropa wciąż schodzi, na szczęście nie dostałam drugiego antybiotyku, 
ale muszę to odleżeć, by się pozbyć cholerstwa.
Jestem dość słaba: położyłam się wczoraj na kilka minut po obiedzie. 
Ot, by potowarzyszyć Michałowi w króciutkiej sieście, a obudziłam się 12h później. Ledwo doczłapałam się do lekarza.

Przed maratonem - oboje uśmiechnięci ;)

W weekend gościliśmy u siebie Ewę, bliżej znaną jako Czeczę. To wszystko z okazji maratonu, który odbył się w niedzielę. Czecza ma życiówkę (złamała 4h!), Michał ma życiówkę (niewielką, o kilka minut, no ale to zawsze życiówka!). Ona szczęśliwa, 
on niezadowolony. Bo się zmęczył, jak na żadnym maratonie, bo za mało treningów było (lipiec i sierpień to był gorący dla nas okres, związany z kupnem mieszkania) i w ogóle. Ech, nie mam już na niego siły ;) To jego czwarty maraton.

W niedzielę wstaliśmy o 6 (Czecza o tej godzinie była już po śniadaniu), odprowadziłam ich na start, potem wypiłam kawę w Macu i pojechałam do domu. Gdy przebiegali pod naszym domem na 23.km, podałam chusteczki Ewie, odebrałam buff od Michała, pokibicowałam trochę, przywitałam się z tymi, których znałam i pojechałam na metę, 
by czekać na moja dwójkę. W tym roku nie krzyczałam, kibicując i w ogóle mnie było mało ze względu na chorobę - ograniczyłam się naprawdę do minimum.

A gdy wróciliśmy do domu, zjedliśmy wszystko to, co przygotowałam poprzedniego dnia: najpierw zupa z zielonej soczewicy z pomidorami, w międzyczasie upiekła się pizza, 
a na deser było ciasto kakaowo-pomarańczowe z imbirem. Pyszne, tylko naprawdę nie umiałam zrobić dobrego zdjęcia. Przepis wrzucam, ale mam to z przyjemnego bloga Na Grabinie. U mnie bez melasy. Polecam.


 
CIASTO Z POMARAŃCZĄ

200 g mąki pszennej przesianej
150 g cukru
150 g masła
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
25 g kakao
2 jajka

skórka i sok z jednej pomarańczy
5 goździków, rozbitych moździerzu
1/2 szklanki rodzynek
2 cm kawałek imbiru, starty na tarce


Piekarnik nagrzewam do 170 st.
W mikserze ucieram masło z cukrem. Oddzielnie łączę mąkę, kakao, proszek i goździki.
Do masła dodaję jajko, cześć składników sypkich, drugie jajko, znowu sypkie - i powoli dodaję sok, skórkę z pomarańczy, imbir i rodzynki - cały czas mieszając. Piec godzinę, ostudzić w piekarniku
.


Wracam do łóżka. Przyjemności! 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz