niedziela, 6 października 2013

Podłoga - co robić?



Wczoraj byliśmy na parapecie u Kasi i Tomka. Taki list zostawili sąsiadom w windzie. 
Niektórzy sąsiedzi odpowiedzieli ;) My nie byliśmy długo, ze względu na moje przeziębienie, ale było 47 osób, dj, i baaardzo głośna muzyka. Sąsiedzi są bardzo wyrozumiali, do 23:30, kiedy wychodziliśmy, nikt nie przyszedł.

Piękne, duże mieszkanie. Poza korytarzem i kuchnią mają deski podłogowe z dębu. 
W ogóle całe mieszkanie w stylu skandynawskim, taki nam bardzo pasuje ;) 
No i zakochałam się w tych deskach, ale byłam przekonana, że to parkiet, a teraz już wiem, co i jak się nazywa. Ale dlaczego to tyle kosztuje...? Okropność. 
Na smutki pomogła trochę pizza (tym razem jedyna prawdziwa, na drożdżach i mące typu 00) 
z mozzarellą i pomidorami. Ciasto drożdżowe ze śliwkami i cynamonową kruszonką też wywołało uśmiech. 

Rozmawiamy, oglądamy, liczymy. Czy deski, czy panele. Bo na razie wiemy tyle, 
że płytki w kuchni i korytarzu.
Może ktoś ma doświadczenia? Czy rzeczywiście warto się wrzucać na deski za 100zł/m2 Zanim przejdziecie do wymieniania rzeczy, które trzeba zrobić, od razu mówię, że kupimy już lakierowane. Kolega takie poleca. Ja bym wolała odrobinę ciemniejsze. 
Ale właśnie już lakierowane.
A jeśli panele, to klasa A4 lub A5, inna nie wchodzi w grę raczej. Kto dotykał, ten wie.
Podobno są jakieś panele z systemem wygłuszającym, ktoś coś wie? Bo wkurza nas 
w panelach ten dźwięk, jakby ze studni i dlatego trochę sami nie wiemy, czego chcemy. 
Wiemy na razie tyle, że wszystko, co nam się podoba i wydaje się właściwe do naszego mieszkania, jest potwornie drogie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz