wtorek, 23 sierpnia 2016

Odpoczywamy


Tak właśnie spędzamy urlop. Czytamy, jemy, siedzimy w lesie i dużo jeździmy rowerami.



Kilka dni spędziliśmy na wsi. Popracowaliśmy w ogrodzie, złapaliśmy trochę słońca, pogotowaliśmy innym, zrobiliśmy pysznego wegetariańskiego grilla z obłędnym tofu musztardowym, które jest warte powtórzenia, oj tak! Udało mi się zerwać działkowe pomidory i zjeść z nimi sałatkę, w skład której poza królami lata było kilka oliwek, cebula i szczypiorek. Przyprawione wszystko zostało jedynie oliwą, solą i pieprzem. Uczta, to jest naprawdę uczta! 

To aż nieprawdopodobne, jak te pomidory pachną i smakują. Pachną działką sprzed 25 lat. Pamiętam ten zapach, który snuł się do końca dnia za mną, gdy dziadek pokazywał mi pomidory, marchewki i szczypior. I zrywaliśmy, wybierając dojrzałe, ale bez pośpiechu. Pilnował, żebym wąchała i zapamiętała ten zapach. Dziadku, zapamiętałam :) A później wracaliśmy razem starą Ukrainą do domu, ja na bagażniku, oczywiście. I zawsze mówiłeś, ze droga powrotna jest krótsza, że się szybciej wraca. Nie wierzyłam, a dziś wiem, że to prawda, mam tak samo.






Ja, mieszczuch, coraz więcej myślę o życiu na wsi. Niekoniecznie polskiej. Żeby była czereśnia, grusza, dwie jabłonie, orzech włoski, a wokół domu pomidory, jarmuż, dynie, poziomki i jeżyny, na tyłach kompostownik. Przy domu las. I jakiś pies kulawy ze schroniska, który będzie towarzyszem naszych kotów. 
Może kiedyś. Za 10-20 lat? 

Żeby zrealizować konkretne plany i/lub marzenia, musimy zacząć coś robić. Inwestować w siebie, w rozwój, iść do przodu. Ostatnio muszę sobie to powtarzać, by nie zapomnieć. Bo tak bardzo szkoda każdego dnia na nicnierobienie.

Wracam do nauki, włoski czeka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz