wtorek, 30 sierpnia 2016

Addio pomidory

Właściwie od miesiąca żywię się głównie pomidorami. Nie tylko za sprawą moich ukochanych lim, ale również dlatego, że zostałam ostatnio obdarowana przez znajomych z pracy. 

Uwielbiam to, taką wymianę życzliwości, która polega na sprawianiu sobie przyjemności, sprawiając tę przyjemność innym. Do you know what I mean? Dajesz komuś pomidory, wiedząc, jak bardzo się ucieszy i jesteś szczęśliwy, że się udało, że są smaczne. Albo on Tobie daje słoik hummusu i cieszy się, że Ci smakuje.



Miałam dostać kilka pomidorów "na spróbę", a przywieźli chyba z 3 kg. 
Jedliśmy je ponad 2 tygodnie :) Ale nie były to męczarnie i żadne z nas nie marudziło.
Bardzo, bardzo dobre, no i jak to "swoim", czy działkowym, wiele nie trzeba. Ja dodałam szczypiorek, chlust (albo dwa!) oliwy, sól, pieprz i jeszcze jakaś resztka kiełków jeszcze się zaplątała. Do tego domowy chleb żytni i drugie śniadanie jest idealne. 

Takie skromne posiłki (bez mozzarelli czy innych życio-umilaczy) zresztą mi nie zaszkodzą, bo zaczęłam właśnie (który to już raz?!) moją mini redukcję. Ale o tym kiedy indziej.

Jeszcze za wcześnie, by się z nimi żegnać, ale utwór towarzyszy mi co roku, we wrześniu :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz