czwartek, 25 sierpnia 2016

Rowerowo - Puszczykowo

Świąteczny poniedziałek 15. tego miesiąca poświęciliśmy znowu rowerom. Tym razem tylko we dwoje.
Przejechaliśmy tego dnia 55 km, w większości (nie przesadzę pisząc o 80%) po leśnych ścieżkach. Wszystko to Niebieskim Nadwarciańskim Szlakiem Rowerowym. Przez Luboń dojechaliśmy do Puszczykowa. Luboń jaki jest, wiemy, ale byliśmy od jego najgorszej strony, niestety, mając wrażenie, że trafiliśmy do jakiejś zabitej dechami wioski. 

Ze względu na weekend, ludzi było sporo po drodze, ale niespecjalnie nam to przeszkadzało. Jaki może być cel na tej trasie? Oczywiście tylko jeden, czyli lody w Puszczykowie (ewentualnie muzeum A. Fiedlera, które już jednak kiedyś zwiedziliśmy). Tradycyjnie była długa kolejka i tradycyjnie lody rozczarowały. Kawa również, więc po przejechaniu zaledwie 2km zatrzymaliśmy się ponownie i zjedliśmy focaccię, którą Michał bardzo lubi robić na wypady rowerowe. Tak, mąka, drożdże, dużo oliwy, czego tu nie lubić?!





Wiedzieliśmy gdzie jechać tylko dlatego, że Michał tam kiedyś biegał, bo oznaczenie trasy pozostawia wiele do życzenia... Może gdyby było wszystko lepiej i wyraźniej opisane, więcej ludzi jeździłoby tam rowerami? 
Czasem niewiele trzeba, by zachęcić ludzi do aktywności w weekend. Choć i tak mnóstwo ludzi woli aktywniej spędzać weekendy, więc widać w lesie ruch - rowerowy i biegowy. To bardzo cieszy oko, bo takie działania zaprocentują i kiedyś będziemy mieć zdrowsze społeczeństwo. Naiwnie w to wierzę. I w ludzi.

Wracam do celebrowania ostatnich wspólnych dni urlopu. Przyjemności!
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz