wtorek, 11 listopada 2014

Święto rogala i faszystów*





Byliśmy dziś na Biegu Niepodległości w Luboniu. Michałowi udało się pobiec na życiówkę w czasie 44:10 netto. Zjedliśmy też rogala. Ze łzami w oczach czekałam na start biegu - mam to na każdych zawodach, wzrusz ogromny, a dziś dodatkowo hymn zagrali. Miałam duży problem, by się nie rozpłakać.

 My w ten sposób świętowaliśmy 11.11 a Wy?



Wystarczyło wrócić do domu z wesołej wycieczki i miło spędzonego czasu z biegającymi znajomymi i włączyć radio, by usłyszeć, w jaki sposób inni spędzają ten dzień. Ech. Dla rozluźnienia zrobiłam 3 chleby, które teraz dochodzą do siebie, a rano je upiekę przed pracą. Dla rozluźnienia II zabrałam się za dżem dyniowo-pomarańczowy. Przepis i relacja następnym razem. Pachnie cudownie: gałka, imbir, cynamon. Aj. Samej sobie zazdroszczę już tych słoików.




*Tak 11.Listopada nazwała moja droga Natalia. Zawsze trafione.

2 komentarze:

  1. oj niestety wtorek do miłych na ulicach Wawy nie należał :(

    OdpowiedzUsuń
  2. ps. a co będzie jak mi się nie uda "udowodnić, że nie jestem automatem!" :(

    OdpowiedzUsuń