Jak to w święta bywa, spędziłam go głównie w kuchni :) Zawsze w taki dzień okazuje się, że trzeba chleb zrobić. Buraki mogłyby się obrazić, że już od kilku dni leżą i nie poświęcam im uwagi, więc upiekłam je i będzie pyszna sałatka do pracy na śniadanie do pracy... Poza tym wróciliśmy z dość późnego spaceru i trzeba było coś zaimprowizować na obiad.
Kasza, jakaś kasza dzisiaj, ale która? Jaglana była na śniadanie, gryczana nie na dziś, jęczmienna zbyt pospolita na święto (!), orkisz się dłużej będzie gotował... to może bulgur, bo bardzo dawno nie było? Tak! Jak dobrze mieć w zamrażalniku gotowe paczki warzyw, które w pocie czoła kroiłam w środku lata! Michał się śmiał, czy to nam potrzebne, czy zjemy, a dziś bardzo się cieszyliśmy, że było dużo cukinii, bakłażanów, papryk różnych i reszty.
Szklankę bulguru gotowałam 7 minut, warzywa na woku dochodziły do siebie ok 12. Dodałam do nich 1,5 puszki pomidorów (miałam 1 otwartą, a pół to było trochę za mało), a potem poczarowałam: sól, pieprz, papryka słodka, chili, kumin, oregano, cynamon, kolendry trochę w liściach zasuszonej. Kiedy pomidory odparowały, dodałam ugotowaną kaszę i wymieszałam. Na talerzu dodaliśmy po łyżce oliwy.
Wyszło extra. Czy może być coś prostszego...? Cieszę się, że mam jeszcze kilka paczek mojej mieszanki warzyw z lata!
Wyszło extra. Czy może być coś prostszego...? Cieszę się, że mam jeszcze kilka paczek mojej mieszanki warzyw z lata!
A poza tym, że taka jest zdrowa, to jeszcze przepyszna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz