poniedziałek, 19 stycznia 2015

30.

Stało się. W piątek miałam urodziny, tym razem ze zmianą kodu. Nie ukrywam, że bardzo przeżywałam te urodziny. Zresztą każde przeżywam, no ale w tym roku wyjątkowo.
W celu zmniejszenia doła, postanowiłam zrobić imprezę urodzinową, a właściwie zgromadzić najbliższych nam znajomych i przyjaciół w jednym miejscu, by pomogli mi przetrwać ten dzień.
Byli prawie wszyscy, którzy się zapowiedzieli (niektórym choroba skutecznie uniemożliwiła dotarcie) i było absolutnie fantastycznie! Kilku osób brakowało, ale trudno, by przy takiej ilości osób (prawie 20!) wszystkim pasowało. 

Trudno było znaleźć miejsce na tyle osób, żeby nie było bardzo drogo, żeby był duży wybór piw, żeby nie było chamskiej i bardzo głośnej muzyki (bo lubimy porozmawiać), żeby było jakoś. W Domu Piwa jest jakoś. Piwo smaczne i ceny ok.

Wróciliśmy o 4 rano, wcześniej zaliczając kebaba z Wojtkiem (my z Michałem w wersji bezmięsnej, oczywiście). Obudziliśmy się przed 9 i przez kilka godzin leżeliśmy w łóżku, wspominając imprezę i śmiejąc się na głos. Właśnie tak na nas działają ci ludzie. To niesamowite, jak poprawiają mi humor, jak sprawiają, że mi się chce! Dopiero wczoraj rano zdałam sobie sprawę z tego, że zapomniałam o dole w związku z moimi urodzinami. Przez wiele godzin, podczas imprezy, się śmiałam, bawiłam się naprawdę doskonale! To był doskonały pomysł. Za 5 lub 10 lat to powtórzę :)
A co było najfajniejsze? Dwie osoby były spoza towarzystwa, nie znały tam nikogo poza Michałem i mną, siebie nawzajem również. Natychmiast zostały wchłonięte przez resztę. Zero dystansu, zero bariery. Cudowne, prawda?

Dziękuję Wam wszystkim. O prezentach nie wspominam, bo trudno uwierzyć w to wszystko, co dostałam. Naprawdę. Jeszcze teraz oglądam i nie wierzę. Nie jestem do końca przekonana, czy zasługuję... Wciąż zerkam też na zdjęcia (kilka poniżej - nie wyglądam na zasmuconą, prawda?) i uśmiecham się do siebie. To były moje najfajniejsze urodziny, naprawdę!


Jaka była impreza? Taka, że wczoraj mnie bardzo bolało gardło, kolejną noc nie spałam, a dziś u lekarza dostałam znowu antybiotyk (w październiku też!) i zwolnienie na prawie 1,5 tygodnia! Mam zawalone gardło i węzły chłonne. Koszmar. Czwartek i piątek spędziłam w Łodzi służbowo i wokół mnie wszyscy byli chorzy, a dodatkowo pokój dzieliłam z dziewczyną, która była naprawdę porządnie chora, w dodatku cały poprzedni tydzień prawie nie spałam przez cholerny wiatr i cholerny stres, a brak snu najbardziej ze wszystkiego mnie osłabia. No i mam. :(







6 komentarzy:

  1. No to wszystkiego najlepszego, szybkiego zdrowienia:-) Zazdroszczę imprezki, ja już nie pamiętam, kiedy ostatnio otoczona byłam tyloma dobrymi znajomymi i do tego, tak dobrze się bawiłam, a bywało podobnie, jak u Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! To naprawdę dobry sposób, by przeżyć ten dzień :)

      Usuń
  2. to ja się do życzeń urodzinowy dopisuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ale fajnie... wszystkiego co najlepsze, uśmiechu i słońca. zdrowia! i dobrych ludzi wokół zawsze! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję, dziękuję! Wszystko się udaje poza tym zdrowiem...

      Usuń