Lubię niedziele, są nasze, są pełne, są spokojne. Po śniadaniu zdecydowałam, że na siłownię pojadę wieczorem, bo mi się nie chce (rzadko, ale zdarza mi się), ale jak tylko Michał ruszył na trening rowerowy, rozwinęłam matę do jogi i poćwiczyłam 30 minut. Dodałam do tego kilka minut medytacji, to tak niesamowicie uspokaja.
Liczyłam na wypasione drugie śniadanie i się nie zawiodłam: przyrządził pankejki, które smażył na oleju kokosowym. Wykończyliśmy do nich jakiś dżem i syrop z agawy. Wiecie, jaki to zapach, gdy smażycie na oleju kokosowym? Koniecznie spróbujcie, od jakiegoś czasu naleśniki smażymy tylko na nim, jest obłędny!
W sklepie znalazłam dzisiaj kaszę orkiszową. Nigdy wcześniej jej nie jadłam, a orkisz uwielbiam pod każdą postacią, więc wzięłam bez dłuższego zastanowienia. Kaszę ugotowałam (13-15 minut, więc standard) i upiekłam do niej buraki podłużne (najsłodsze!), bataty, przesmażyłam cebulę i paprykę z kuminem, papryką wędzoną i kolendrą i wszystko razem połączyłam. Na koniec posypałam natką pietruszki. To będzie lunch do pracy. Bomba witaminowa, a jaka pyszna!
Oczywiście nie opłaca się włączać piekarnika tylko dla buraków i batatów, upiekłam je przy okazji pizzy, którą zrobiliśmy dziś na obiad. A później wsunęłam też tartę dyniową...I ona była dziś gwiazdą tak naprawdę.
Tarta dyniowa z ricottą i pomarańczą |
Przepis z Kwestii Smaku, która nie zawodzi, jak wiecie. Miałam gotowe ciasto francuskie w lodówce, więc nie robiłam innego spodu.
TARTA DYNIOWA Z RICOTTĄ I POMARAŃCZĄ
1 opakowanie ciasta francuskiego
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka gałki muszkatołowej
1 szklanka puree z dyni
1 opakowanie serka ricotta (250g)
1/2 szklanki cukru
2 łyżki mąki ziemniaczanej
3 jajka
skórka starta z 1 pomarańczy
Ciasto wykładasz na blachę, posypujesz spód cynamonem i gałką muszkatołową.
Do miski wrzucasz ricottę, mąkę ziemniaczaną i startą skórkę. Mieszasz mikserem powoli. Dodajesz cukier, znowu mieszasz.
Dodajesz po 1 jajku, a na końcu łączysz z puree dyniowym.
Masę serowo-dyniową wylewasz na ciasto i pieczesz ok 35-40 minut w 180 stopniach, aż się nie zetnie całkowicie masa.
God bless zapasy puree dyniowego, które mam zawsze w lodówce!
Przepyszne, sernikowo-dyniowo-pomarańczowe. Uważajcie, bo to bardzo sycące!
Ja się już uzależniłam i wiem, że będę wracać do tego przepisu. Niestety, bo niskokaloryczne to to nie jest... A na siłownię pojadę jutro.
Miłego tygodnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz